Archiwum 26 maja 2004


maj 26 2004 doprawdy dowcipne.
Komentarze: 13

kontynuujac moje dosc'iowanie kokosowe, ale nie przynudzajac już...'kokosowo mi' i innymi wyrażniami tego typu, chcę powiedzieć poczatkowo..ehm..dzien dobry. miło cicho przyjemnie i kulturalnie;] a no kurde.

byłam dzisiaj w cyrku.co za przyżycie.nie zdarza się codziennie, a wysiedziec w cyrku przez niemalże 2h [czytaj: dwie godziny:] to dla mnie, nastolatki która niewatpliwie rozpiera energia, nie lada wyzwanie.tym bardziej że miałam koło siebie mojego przyszłego kandydata na męża.eeee.i podsumowujac to całe dzisiajesze cyrkowe zajscie, to dosc nudno było.kiedy klaun wychodził na scenę dzieci krzywiły i płakały [wcale nie ze smiechu], co jest ewidentnym przykładem ludzkiej inteligencji już w młodszych stadiach życia.drogie dzieci po prostu potrafiły rozróżnić załosengo człowieka od normalnego, i chcac podjac z nim jakis rodzaj walki [psychicznej] płakały. dobre dzieci. jeden odważny chłopczyk podszedł do klauna 'idz stad i nie wracaj' [bo tak go inetligentnie nazwałam] i powiedział mu szczerze i niewinnie: "spadaj pan". ludzka szczerosc nie zna granic, a tym bardziej u dzieci nie ma mowy o jakichkolwiek granicach.doprawdy żałosne.

kokosów w cyrku nie było.żałosniejsze.

w pewnym momencie cisza na sali została przerwana.ludzie zaczęli wydawać dziwne odgłosy typu: 'oooo' albo 'aaaa', te same dzieci krzyczały: 'pac tam.pac.' popatrzyłam nieswiadomie. 'aaa małpa im uciekła' tego się generalnie można było spodziewać, bo wśród kilkunastu [delikatnie mówiac] 'niedociagnięc', tego zabraknac nie mogło. smiać mi się chciało. siedzę na sali, wokół mnie biega małpa, dziwnie pomalowana pani pracowniczka cyrku lata i krzyczy: 'monkus kochanie, gdzie jestes..?' a ludzie wydaja niecodzienne odgłosy.przeżycie noo noo.

cos niemiłosiernie zasmierdziało.no tak, koń zrobił kupe.jak miło.

 węże były.dusiciele czy jakies tam.generalnie nie interesuję się tego typu wężami, ale Marek mówił że dusiciele, to dusiciele.i można je było dotknać/pomacać. [jak kto woli:] (bo Kaczka zboczeniec pewnie wolała by 'pomacać' :) nie dotykałam. 'a po co myslę sobie..? waż jak waż. jeszcze mi palca udusi i tyle będzie z tego mojego dotykania/macania (droga Kaczko:) dzieci macały, widocznie musiały odreagować po słuchaniu pana klauna.smierdział jak przeszedł koło mnie.może to efekty cyrkowe..'chłyt marketingowy'.ej dosć.

podsumowujac miłym akcentem: 'dzieci, nie chodzcie do cyrku, a będziecie zdrowe i kosci będa wam lepiej rosły'

kokosowa radzi.z doswiadczenia mówię.a swoję przeżyłam.szczególnie dzisiaj.oo tak. 

kroofa : :