raz na pestymistycznie.
Komentarze: 25
szkoła, choć pomalowana odświeżona, z nowymi podłogami, to jakaś dziwnie szara, smutna. nawet krzyki niby roześmianych pierszoklasistów nie zdołały zatuszować smutku, który malował się na naszych twarzach. na ścianach zdjęcia z balu. z zakończenia roku szkolengo. z dnia dziecka. mój szczepański śmieje się do mnie ze zdjęcia. ktoś go tam uwidocznił, "specjalnie dla mnie. cały czas jest ze mną." - pomyślałam sobie, albo raczej wytłumaczyłam. oglądnęłam się za siebie. puste mury, szare ściany, światło na końcu korytarza. i jakieś nowe nieznajome, dość młode twarze.
i nigdzie nie ma mojej asi. nikt nie stoi pod sklepikiem, bo nawet jego juz nie ma. nikt nie podbiega do mnie i nie szczela mi mięśniaka. nie słyszę charakterystycznego śmiechu gorety. nie chodzę po korytarzu i nie szukam marka. bo go już tutaj nie ma. bo ich już tutaj nie ma..
a ja mimo tego wszytkiego muszę się trzymać. nie ma sielanki, skończyła się wakacyjna laba. to jest trzecia klasa gimnazjum, proszę pani, to nie przelewki. a jeszcze planuję francuski, jak wspominałam. ja będę mówiła po angielsku.
i ja sobie poradzę. raczej.
Dodaj komentarz