Archiwum luty 2004, strona 1


lut 19 2004 I'm not gon give up...but... but it's too...
Komentarze: 7

What am I to do with my life?! What?...............................................

jest źle. czy to moja wina? nie wiem. być może. ale ja tak nie chcę...

to takie plastikowe i sztuczne, a zarazem śmieszne i dziecinne... czuję się jak mrówka na deszczu... jak kwiaty późną jesienią... jak idiotka.
i dobrze wiem czego chcę... ale chyba sama sobie na to nie pozwalam.
przecież to głupie.

...............now I know what went wrong... I'm sorry. oh, it's always ends up in tears... why?! but... but... 
I'll keep waiting and dreaming... because my feelings all deep inside.

sometimes some people get me wrong....

.......................memories...................................

kroofa : :
lut 18 2004 notka freeeeeeeeesh.... tadam!
Komentarze: 9

.......bo po pierwsze: zimno przy tym kompie... [grzejniczek raz prosze:]]
........po drugie: jak zeswatać dwie osoby które siebie nie chca?! ale ja wiem wiem wiem wiem wiem wiem! ze te dwie osoby czyli (...) no i (...) muszą być ze sobą. tak więc?!
......po trzecie: łaciato, łaciatkowo, czarno_biało, w łaty.........mi teraz jest jakoś takoś :]]
......po czwarte: w Oriflame jestem... i mi się to całkiem całkiem podoba! kto chętny na pokaz kosmetyków?! hue hue
......po piąte: Puma i Jaga są zboczone na maxa, nie wspominając już o MaNDaRyNie [weees namawia mnie na... teges://] heeee heeeee ;]
.......po szóste: nie lubię zdjęc w szkole, bo nie lubie i nie lubie i nie i ehhh....://////
........po siódme: ogarniam się.
......po ósme: paa paa ............................................................

kroofa : :
lut 16 2004 ...i jeszcze jedna notka... co sobie będe...
Komentarze: 9

[ta jest fresh i tamta poprzednia też jest świeżutka... komentujcie obydwie, a co?!!! bo tutaj jest tylko ładny wierszyk :]]

Życie na poczekaniu

Zycie na poczekaniu
Przedstawienie bez próby.
Ciało bez przymiarki.
Głowa bez namysłu.

Nie znam roli, którą gram.
Wiem tylko, że jest moja, niewymienna.

O czy jest sztuka.
zgadywać muszę wprost na scenie.

Kiepsko przygotowana do zaszczytu życia.
narzucone mi tępo akcji znoszę z trudem.
Improwizuję, choć brzydzę się improwizacją.
Potykam się co krok o nieznajomość rzeczy.
Mój sposób bycia zatrąca zaściankiem.
Moje instynkty to amatorszczyzna.
Trema, tłumacząc mnie, tym bardziej upokarza.
Okoliczności łagodzące odczuwam jak okrutne.

Nie do cofnięcia słowa i odruchy,
nie doliczne gwiazdy.
charakter jak płaszcz w biegu dopinany -
oto żałosne skutki tej nagłości.

Gdyby choć jedną środe przećwiczyć zawczasu,
albo choć jeden czwartek raz jeszcze powtórzyć!
A tu już piątek nadchodzi z nie znanym mi scenariuszem.
Czy to w porządku - pytam.

(z chrypką w głosie,
bo nawet mi nie dano odchrząknąc za kulisami).

Złudna jest myśl, że to tylko pobieżny egzamin
składany w prowizorycznym pomieszczeniu. Nie.
Stoję wśród dekoracji i widzę, jak są solidne.
Uderza mnie precyzja wszekich rekwizytów.
Aparatura obrotowa działa od długiej już chwili.
Pozapalane zostały najdalsze nawet mgławice.
Och, nie mam wątpliwości, że to premiera.
I cokolwiek uczynię,
zamieni się na zawsze w to, co uczyniłam.

[powiedzice co o tym sądzicie, bo to dla mnie naprawde ważne...] 

kroofa : :
lut 16 2004 przeszłość =wALeNtyNki... terażniejszość...
Komentarze: 11

wALeNtyNki... pora powspominać... pora włączyć Evanescence "My immortal"... pora zapomnieć o szarej codzienności... pora rzucić się w wir tych milutkich chwil... i chyba pora się maxymalnie zakochać... tak własnie teraz. pora cofnąć się w czasie o te kilkadziesiąt godzin... pora w końcu o tym napisać... no ehh.

Góra.. pozornie fajne miasteczko, w miarę spokojne i ogarnięte okazało się totalnym zadupiem [bez ciągu dalszego komentarza...;//] co zrobić żeby ten wieczór chociaż trochę przypominał to beztroskie życie bohaterów filmów... Opus'99. tak. czemu nie? poszliśmy. wesele...;/ niestety, ale wesele... niestety ale zamknięte...ehh;// Karczma?! tak. ehh.. miejsca zajęte. i co teraz?! baszta?! nenene;// no nic. domek, kolacyjka, kocyk, telewizorek. i film albo jakiś program..nieistotne. kto by oglądał telewizje w taki wieczór... [całus to nie grzech, całus to nie rozpusta, bóg kazał całować bo po to stworzył usta :]] a resztę wieczoru... a resztę wspomnień... resztę tych chwil zachowam dla siebie... tak wypada.

a teraz co? szkoła. i to całe gówno. wciąż dalej i dalej... zupełnie bez celu... zupełnie bez sensu.

więc wypada zakochać się. czuć mięte. mieć wciąz symaptię. wzdychać do niego. no co? oszaleć na jego punkcie. i żyć dalej i dalej. wciąz bez sensu. bo życie masz tylko jedno.

pamiętaj...:]]

kroofa : :
lut 11 2004 kObiEty sĄ pO to bY jE koChAć, A niE po...
Komentarze: 6

....jeszcze czas... a mi w głowie już tylko piątek wieczór, a także... Walentynki...ehh....

...od sklepu do sklepu, od wystawy do wystawy, od miejsca do miejsca, od czasu do czasu...

..........piątek wieczór.. ja chcę już no! wytrzymam jeszcze te maxymalne 2 dni... jakoś takoś....
a Walentynki... no no przygotowania w pełnym znaczeniu tego słowa, do sklepów! trzeba kupić (...) i się to (...) kupiło! w Gorzowie upatrzyłam (...) no i kupiłam (...). tak więc narazie jest gites...........
szukałam wczoraj w necie wierszyków... na Walentynki... no no fajne, tylko w każdym "ble ble ble... kocham cię" a ja szukam wyjątkowego, jednynego i pięknego........
jeden mi się spodobał na maxa...

Myśle o tobie. Twoje oczy,
twój głos, twój uśmiech przypominam,
patrząc na niebo. Zboczem nieba
zsuwa się obłok, jakbyś lekko
profil zwrócił w lewo. Ówdzie
drzewo wplątane w wiatr przechyla
koroną twoim przechyleniem,
a tam w powietrzu ptak się waży -
i wiem, że tak do twarzy wznosisz
dłoń w zamyśleniu. Rozproszona
uroda rzeczy, błysk przelotny
piękny na ziemi wiem, że w tobie
uwiązł i zastygł kształt...

..........w tym miłym, ciepłym walentynkowam nastroju..........ide do WC.........pa;]]
[Grzesiek... tamci to byłi Sitke, Kenai i Denahi...a i Koda]

kroofa : :