Komentarze: 17
przyjaciel. czy to ma jakiskolwiek sens? - zadaje sobie male pytanie. czy sa ludzie ktorych stac na przyjazn? czy gdzies, posrodku tego balaganu i rozgardiaszu wyloni sie ta osoba. i mnie poslucha. i zastanie ze mna [jak to sie ladni mowi..] 'na dobre i na zle'.....czy zaznam kiedykolwiek tego zaszczytu? pytam niesmialo.
aby zdobyc przyjaciol...pokonac ten paralizujacy strach...potrzeba czasu... i wysilku. nie jest latwo pokonac niesmialosc...wysluchiwac czyis klopotow... dzwonic lubi pisac nawet wtedy kiedy zupelnie nie masz na to czasu...spotykac sie z przyjaciolkami, sluchac ich doradzac im wtedy, kiedy moznaby bylo byc z chlopakiem... to chore. ale takie cenne...rzadko spotykane...to bezcenne. to okropne.
przyjaciele mogliby byc jednym z glownych watkow mojego zycia...gdyby byli.
boo... bo przyjaciele wymieniaj sie wzajemnie darem wiary we wlasne sily. i to jest takie piekne. to takie urocze. to takie pozadane... i to takie niespotykane.
a ja siedze smutna. sama...