Archiwum lipiec 2004


lip 30 2004 Bez tytułu
Komentarze: 26

puma mówiła, że szuka szczęscia. i że je za wszelka cene znajdzie. a to w takim razie u mnie jest inny problem. bo ja znalazłam szczęscie. i mam je i jest ze mna. tylko musze umiec je utrzymac. i tutaj już pojęcie szczęscia nie wiaze się tylko i wyłacznie z moim Męzczyzna. mam szczescie w Rudej, w wakacjach, w basenie, w spotkaniach na piwo, w melanżowych wieczorach, a czasami nawet nocach. mam szczescie w rozmowach na gadu gadu. w przywitaniu przyjacióki z nad morza. w zdjęciach z krowami. w rozdawaniu katalogów. w wyjściach bezcelowych do miasta. w gronie rodzinnym, nie konczacym sie na mamie tacie i siostrze. tak, mam to pieprzone szczescie. i jestem cholernie szczesliwa.

ale boje sie, że po wakacjach to wszytko na swój sposób zniknie. a ja sama sobie nie poradze, o nie.

kroofa : :
lip 26 2004 dear panowie;]
Komentarze: 27

cudze chwalicie, swego nie znacie.
sami nie wiecie co w gaciach chowacie:D

kroofa : :
lip 22 2004 Bez tytułu
Komentarze: 21

żyć nie umierać - podsumował krótko kolega z klasy po wysłuchaniu moich wakacyjnych przeżyć, a co ważniejsze moich planów na te kilka wolnych tygodni. haa no pewnie, że żyć nie umierać. bo to co będzie, jest wielkie i słodkie. jest miłe i przyjemne. jest warte oczekiwania. zajebiste jest.

leżę na dość twardym chodniku, na naszym górowskim basenie. słońce świeci nadmiernie mocno, wręcz 'smali' jak powiedziałaby to moja mama. lubię to smalenie szczerze mówiąc, albo może bardziej lubię jego efekty. leżę cicho. może powoli zasypiam, aczkowiek jeszcze kontaktuje. myślę sobie o wszytskim. układam w głowie przeszłość i przyszłość, nad teraźniejszością nie ma co się zastanawiać, bo jakby nie patrzeć jest sympatycznie. leżę i czuję jego ręce. smaruje mnie moim oriflejmowskim balsamem i uśmiecha się słodko. taki miły dotyk, miły wzrok.
obok mnie moja przyjaciółka. mam ją teraz obok siebie, chodź na codzień jest 800 km ode mnie. mam ją na wyciągnięcie ręki i taka jestem szcześliwa. mam ją na cały miesiąc.
dalej Michał. i Styku. pocieszni doprawdy. my wszyscy, nasza mała śmietanka, nasza elita;]

wakacyjna muzyka. słońce jest, gdzieś za chmurami, ale jest. miły wiatr i ja przed komputerem. myśle co to ma być. co to będzie. co to jest przed nami. hyh żyć nie umierać.

podaruj mi trochę słońcaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!


 

kroofa : :
lip 18 2004 Bez tytułu
Komentarze: 24

yes. I need you baby.

***
szczypie mnie skóra. szczypie mnie nos. no tak, to już trzecie godzina jak leżę na słońcu. 'posmarujesz mi plecy?' - słysze senny głos tuż obok mnie. to mój mężczyzna. niby odporny na słobości i przeszkody, a jednak niewinne słońce tak łatwo rozłożyło go na łopatki. pocieszne. 'nooom' - odpowiadam wyrywając sie z mojego zawiasu, z zamyślenia. 'ty to jestes lalunia' - mówię do niego ironicznie, widząc jak opalił sobie plecy. jaki chce być piękny. 'moja lalunia' - dodaję, kończąc smarowanie.

***
'eeej tego właśnie najbardziej nie lubię. nie wkładaj mi głowy pod wodę, bo ci się utopię, kurde!' -  połowa plażowiczów usłyszała mój głos. a potem głosny śmiech Marka. ktoś nam kiedyś mówił, ze jesteśmy oboje stuknięci porządnie nie tyle w głowę, co w sam mózg. i topi mnie cham dalej. aczkolwiek nie powiem, 'toniecie' w jego rękach jest całkiem przyjemne.

***
' ty się nie śmiej. jeszcze ci ściągnę te bokserki pod wodą. zobaczysz' - ;] wypowiedziałam się inteligentnie.

***
mężczyzna:'kasia. a dlaczego jak siedzimy na tym rowerku (wodnym) to nie odczuwam żadnej różnicy między chwilą gdy pedałujemy razem, a chwilą gdy ja pedałuje sam?!'
kobieta: 'taka to już rola kobiety.'

***
zzimna woda. gorrące słońce. lipcowe popołudnie nad jeziorem. pozornie wakacyjna monotonia, aczkolwiek nie na tych wakacjach, cholera. miękki dmuchany materac z dziurą i ciągle schodzącym powietrzem. i dwa paszaki na nim. że niby my. wywalamy się wzajemnie. i śmiejemy. jest fajnie.

love ya' men ;]

 

kroofa : :
lip 18 2004 Bez tytułu
Komentarze: 6

 

albo nie-e.

 

kroofa : :