żyć nie umierać - podsumował krótko kolega z klasy po wysłuchaniu moich wakacyjnych przeżyć, a co ważniejsze moich planów na te kilka wolnych tygodni. haa no pewnie, że żyć nie umierać. bo to co będzie, jest wielkie i słodkie. jest miłe i przyjemne. jest warte oczekiwania. zajebiste jest.
leżę na dość twardym chodniku, na naszym górowskim basenie. słońce świeci nadmiernie mocno, wręcz 'smali' jak powiedziałaby to moja mama. lubię to smalenie szczerze mówiąc, albo może bardziej lubię jego efekty. leżę cicho. może powoli zasypiam, aczkowiek jeszcze kontaktuje. myślę sobie o wszytskim. układam w głowie przeszłość i przyszłość, nad teraźniejszością nie ma co się zastanawiać, bo jakby nie patrzeć jest sympatycznie. leżę i czuję jego ręce. smaruje mnie moim oriflejmowskim balsamem i uśmiecha się słodko. taki miły dotyk, miły wzrok.
obok mnie moja przyjaciółka. mam ją teraz obok siebie, chodź na codzień jest 800 km ode mnie. mam ją na wyciągnięcie ręki i taka jestem szcześliwa. mam ją na cały miesiąc.
dalej Michał. i Styku. pocieszni doprawdy. my wszyscy, nasza mała śmietanka, nasza elita;]
wakacyjna muzyka. słońce jest, gdzieś za chmurami, ale jest. miły wiatr i ja przed komputerem. myśle co to ma być. co to będzie. co to jest przed nami. hyh żyć nie umierać.
podaruj mi trochę słońcaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!