Komentarze: 11
wALeNtyNki... pora powspominać... pora włączyć Evanescence "My immortal"... pora zapomnieć o szarej codzienności... pora rzucić się w wir tych milutkich chwil... i chyba pora się maxymalnie zakochać... tak własnie teraz. pora cofnąć się w czasie o te kilkadziesiąt godzin... pora w końcu o tym napisać... no ehh.
Góra.. pozornie fajne miasteczko, w miarę spokojne i ogarnięte okazało się totalnym zadupiem [bez ciągu dalszego komentarza...;//] co zrobić żeby ten wieczór chociaż trochę przypominał to beztroskie życie bohaterów filmów... Opus'99. tak. czemu nie? poszliśmy. wesele...;/ niestety, ale wesele... niestety ale zamknięte...ehh;// Karczma?! tak. ehh.. miejsca zajęte. i co teraz?! baszta?! nenene;// no nic. domek, kolacyjka, kocyk, telewizorek. i film albo jakiś program..nieistotne. kto by oglądał telewizje w taki wieczór... [całus to nie grzech, całus to nie rozpusta, bóg kazał całować bo po to stworzył usta :]] a resztę wieczoru... a resztę wspomnień... resztę tych chwil zachowam dla siebie... tak wypada.
a teraz co? szkoła. i to całe gówno. wciąż dalej i dalej... zupełnie bez celu... zupełnie bez sensu.
więc wypada zakochać się. czuć mięte. mieć wciąz symaptię. wzdychać do niego. no co? oszaleć na jego punkcie. i żyć dalej i dalej. wciąz bez sensu. bo życie masz tylko jedno.
pamiętaj...:]]